Nie przegap
Strona główna / Naszym okiem / Ze skrajności w skrajność

Ze skrajności w skrajność

Ze skrajności w skrajność
Jeśli ktoś zapyta mnie o Naniego, odpowiem mu, że to człowiek, któremu Bóg dał piłkarski talent, genialny technik przyprawiający bocznych obrońców o zawrót głowy, bardzo dobry, solidny skrzydłowy oraz zawodnik, który wolą walki, skutecznymi strzałami, ilością asyst i strzelonych goli zdobywa aplauz i uznanie kibiców. Gdy zastanowię się nad Portugalczykiem chwilę dłużej, dopowiem również, że to cholerny egoista, któremu wydaje się, że na boisku gra sam, że to indywidualista, który stara się być zawsze w centrum uwagi publiczności, która go podziwia, jak również aktor pierwszej klasy na boiskach Premier League.

Luis Nani przez kilka lat był na Old Trafford w cieniu swojego rodaka Cristiano Ronaldo. Po transferze CR7 do Realu Madryt pojawiło się wiele głosów mówiących, że zawodnik grający z numerem „17” na koszulce Manchesteru United będzie następcą genialnego Cristiano. Ta sama narodowość, ten sam poprzedni klub, ale talent, choć wielki, jednak inny… Przypomnij sobie poprzedni sezon, gdzie w futbolowym świecie kipiało od plotek na temat odejścia Naniego z Old Trafford. A dlaczego? Po pierwsze, Portugalczyk był w słabej formie, po drugie, nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań, oczekiwań związanych właśnie z zastąpieniem rodaka, który zdobywał już wtedy serca kibiców ze stolicy Hiszpanii. Nani miał pecha, że trafił do drużyny, gdzie gwiazdą number one był jego były kolega ze Sportingu Lizbona, wspomniany już Cristiano Ronaldo. Obaj piłkarze różnią się od siebie znacznie, talentem, stylem gry… Mimo wszystko Nani zawsze będzie tym drugim.

Wiosną poprzedniego sezonu Portugalczyk rozgrywał swoją najlepszą rundę od przybycia do Anglii. Czarował techniką, asystował przy golach, jak również sam zdobył kilka cennych trafień. Razem z Antonio Velencią stworzył najlepsze skrzydła w Premiership. Po kontuzji Ekwadorczyka trener szachuje zawodnikami, wystawiając leciwego Giggsa lub Parka na jednym boku pomocy, natomiast na przeciwległej stronie boiska pewne miejsce w zestawieniu Fergusona ma właśnie Nani.

Portugalczyk to jedyny zawodnik United, który przyprawia mnie o skrajne emocje. Z jednej strony uwielbiam go, bo jest częścią mojego ukochanego klubu, bo jest fantastycznym piłkarzem, bo uwielbiam patrzeć, jak ciągnie skrzydłami grę Red Devils. Podziwiam jego fantastyczne uderzenia, podania, które często zamieniają się w asysty. Obserwuję jego grę, jak kiwa obrońców, jak czaruje na boisku i zapominam, że niedawno na tej pozycji biegał sam Cristiano Ronaldo.
Z drugiej strony Nani to zawodnik, który przyprawia mnie o wielkie nerwy, kiedy widzę jego egoistyczną grę i postawę na boisku, kiedy nie potrafi podać do lepiej ustawionego kolegi na boisku. Denerwuję się za każdym razem, gdy widzę leżącego na boisku Portugalczyka, który udaje na twarzy ogromny ból z powodu domniemanego faulu na jego osobie, po czym wstaje jakby nigdy nic i podchodzi do każdego rzutu wolnego dla United. Co więcej, wkurzam się, gdy widzę jego łatwe straty na boisku. Kiedy nieudolnie stara się kiwać z obrońcami, kiedy gra mu nie idzie i traci piłkę na rzecz przeciwnika. Co gorsze, gdy nie wyjdzie mu zagranie, Portugalczyk stara się je zrealizować aż do skutku, co nie zawsze jest na korzyść drużyny i kolegów z zespołu.

Nani przeplata genialne występy z beznadziejnymi. Niestety nie jest to jednak chwilowe zjawisko, gdyż poza wiosennym okresem poprzedniego sezonu, gra Portugalczyka od początku przybycia na Old Trafford była prawdziwą sinusoidą dobrych i złych spotkań w diabelskiej koszulce. Naniemu brakuje obecnie rywalizacji na swojej pozycji. To on, ze wszystkich skrzydłowych Manchesteru United, ma obecnie największą liczbą występów w tym sezonie i to na niego stawia menedżer Czerwonych Diabłów. Wszystko jednak może ulec zmianie, gdy do gry powróci Antonio Valencia…

Luis Nani jest na tyle utalentowanym piłkarzem, co słabym aktorem. Pewnym jest, że Portugalczyk nagrody w postaci Oskara na pewno nie dostanie, dlatego lepiej dla zespołu, kibiców i dla niego samego byłoby, aby swoje aktorskie umiejętności przełożył na grę na boisku dla Manchesteru United. Z przykrością jednak muszę przyznać, że nie wierzę, aby w najbliższej przyszłości coś zmieniło się w grze Naniego. Wiem też, że dalej będę cieszył się ze świetnych występów diabelskiego skrzydłowego, jak również denerwował i przeklinał go, gdy po raz kolejny będzie symulował faul. Portugalczyk nadal zostanie tym, który przyprawia mnie o emocje przechodzące ze skrajności w skrajność…

PS Ze swojej strony życzę wszystkim Czytelnikom i całej redakcji Redloga wesołych świąt Bożego Narodzenia!

Przewiń na górę strony